To nie będzie wpis o tym jak pomalować szafkę, ale o tym dlaczego kocham stare meble i naszą planetę.
W moim domu znajdziesz wiele nowych mebli, ale zdecydowanie większość to te które odnowiłam, lub zrobiłam sama. Nie jestem poszukiwaczem antyków i nie wrzucam dumnie na instagram zdjęcia szafki ze wskazaniem nazwy, że to nie żaden tam bubel ale markowy mebel z zagranicy z połowy lat 50. A co to niby nasze rodzime Bydgoskie szafki fornirowane z lat 60’tych gorsze? Dla mnie kompletnie nie ma to znaczenia. Najważniejsza jest bowiem chemia. Kiedy przechadzasz się blisko śmietnika i znajdujesz krzesło, którym większość prawdopodobnie napaliłaby tylko w piecu. Lub kiedy plądrujesz kamienicę do rozbiórki i znajdujesz w niej szklane buteleczki lub śmierdzącą walizkę. Albo po prostu kiedy znajdujesz w czeluściach internetów pakowną przedwojenną szafę, której nikt już nie kocha. Tak jestem ratownikiem niechcianych staroci. Powiem więcej jestem ratownikiem planety.
Skoro ratuję starocie to nie kupuję nowych, a ograniczając zakupy staram się choć minimalnie ratować świat. W poprzednim wpisie pokazałam Wam jak zrezygnowałam z detergentów=> DOMOWE ŚRODKI CZYSTOŚCI – EKOLOGIA I EKONOMIA! ,a teraz idę dalej. Każdy mały krok jest ważny. Nie mówię tutaj o tym by spać na kartonie – czasami starocie potrafią kosztować więcej niż nowy mebel. Chodzi jedynie o kupowanie z głową, powtórne wykorzystywanie i jak najmniejsze wyrzucanie.
Choć od dawna staram się walczyć sama ze sobą, by jak najlepiej traktować swój dom czyli naszą planetę to dopiero teraz zabrałam się za książkę Arety Szpury – i sorry, jeśli ktoś nie wie o kim mowa to oznacza, że totalnie nie ma pojęcia o ekologii bo ta bez Arety nie istnieje. „Jak uratować świat?” to niezbędny podręcznik dla każdego obywatela Ziemi!
Choć podjęłam już sporo kroków w kierunku bycia w porządku do naszej Matki Ziemi to nadal zdarza mi się popełniać całe mnóstwo grzechów, z którymi walczę. Od wielu lat segreguję odpady, ograniczam produkcję śmieci choć przyznam, że producenci żywności nadal nie ułatwiają. Od dawna nie kupuję wody butelkowanej, a inne napoje sprzedawane w takich opakowań spożywam okazjonalnie. Od ponad 4 miesięcy nie jadam mięsa, sama przygotowuję środki czystości, zabieram ze sobą torby na zakupy i nie pakuje owoców i warzyw w foliowe woreczki. Mało? A co ty zrobiłeś dzisiaj dla naszej planety?
Jeśli mam taką możliwość to wole kupić stary mebel i go odnowić lub przerobić. Nawet sobie nie wyobrażacie jak wiele potrafią wnieść do wnętrza takie meble z duszą, niekoniecznie znane antyki 😉 A jeśli już jesteśmy przy kupowaniu to 90% odzieży kupuję w second-handach i w ten sam sposób staram się nabywać wszystko co się da.
Fajnym sposobem jest np. wykorzystywanie wielu rzeczy w różny sposób. Ja tak robię przy okazji zmian w mieszkaniu. Meble jeżdżą po różnych pomieszczeniach, tak jak np. ten fotel z SLF24.pl , o którym pisałam we wpisie BIAŁY SALON PEŁEN BARW, kwiaty, kosze czy inne dekoracje. Gałki i uchwyty to oczywiście moja ukochana REgałka, które także zmieniam tak jak mi pasuje. Wszystko wykorzystuje wiele razy – to dobry sposób by wciąż cieszyć się w domu zmianami ale nie kupować w nieskończoność. Nigdy nie wyrzucam resztek farb, zawsze wykorzystuję je wielokrotnie, często ze sobą mieszając i tworząc autorskie kolory jak ten na blatach toaletki powstały z resztki czerwonej i czarnej farby akrylowej.
To nie jest post sponsorowany, chyba że przez naszą planetę, która błaga o pomyślunek w działaniach 😉










Piękna jest ta toaletka, nawłoć i Tyyy <3 A książkę też muszę se sprawić
Dziekuję , a książka superrrr !!!
Ja też kocham starocie i co chwilę przynoszę coś do domu z odzysku.
Starocie potrafią niesamowicie zmienić wystrój wnętrza.
Dokładnie czasami wystarczy jeden element i od razu wnętrze nabiera charakteru i ma duszę 🙂
Meblowanie całego mieszkania starociami to raczej nie w moim stylu, ale jako dodatki proszę bardzo. Mam np. cztery oryginalne fotele Chierowskiego. Niestety, z braku miejsca tylko dwa są w akcji. A dwa na strychu w rezerwie 🙂
No i super – ja łączę nowe ze starym 🙂 a Chierowskich zazdroszczę 😀
My z mężem często jeździmy na targ staroci i zawsze coś przywozimy do domu, uwielbiamy tak samo starocie jak Ty!
Superrrrr <3